Brzozów
(Birkenfeld) gm. Rzeczyca, to jedna z tych miejscowości, o których w
literaturze dotyczącej osadnictwa niemieckiego XIX w województwie
łódzkim, pisze się stosunkowo często. Kiedy się czyta książki, wszystko
w Brzozowie zdaje się być proste. Wiadomo, że "osadnictwo szwabskie".
Wiadomo, że wieś była prężna. Wiadomo, że był również ewangelicki
cmentarz.
Jadąc
tam w zimowe, grudniowe popołudnie, wiedząc, że trwają tam prace
porządkowe na cmentarzu, byłam pewna, że zobaczę prężną wieś i dobrze
zachowany cmentarz.
A
tym czasem widok mnie zasmucił. Prace porządkowe trwają i mocno trzymam
za zapaleńców kciuki. Wyobrażenie tego ile pracy trzeba było, żeby
odsłonić ten cmentarz, budzi uznanie. Widok potłuczonych nagrobków,
które nie wywróciły się ot tak same z siebie. Wysypisko śmieci, które
jest obok. Wszystko to skłania do pytań. Pytań, nad którymi warto i
trzeba się pochylić.
Wszystkie ona zaczynają się od słowa "dlaczego"?
I mniej może zależny mi na odpowiedzi na pytania: dlaczego zarośnięty? dlaczego zapomniany?
Ale dlaczego zniszczony?
Ze strachu, z nienawiści, niewiedzy, zemsty, głupoty? Dlaczego?
Wracają dziś do mnie słowa z zeszłorocznego już sympozjum „Cmentarze, milczący świadkowie historii”,
zorganizowanego przez nieformalną grupę REM w Łodzi. Szczególnie
powraca termin "Trudna pamięć". Hasło wytrych, a może wstęp do pisania
lokalnych historii. Historii z perspektywy ludzi, a nie
"odczłowieczonej" polityki. Niektóre osądy przychodzą łatwiej, kiedy
mówimy Niemcy, otwieramy klisze "hitlerowcy", "II woja światowa".
Trudniej, kiedy uświadamiamy sobie, że sąsiedzi, że dużo wcześniej niż
II wojna światowa, że mój wujek mógł tłuc nagrobki na chrześcijańskim
cmentarzu, lub po prostu cmentarzu... Czy minęło już odpowiednio dużo
czasu, żeby zacząć tą historie odtwarzać? Prawdziwą, a nie wygodną!
Mogiła poległych z czasów Pierwszej Wojny Światowej |
Komentarze
Prześlij komentarz