Przejdź do głównej zawartości

Wydarzenie: Zrzut broni na polach Kurzeszyna – zrzutowisko „Jajo”

 

Wydarzenie: Zrzut broni na polach Kurzeszyna – zrzutowisko „Jajo”




Miejsce: Kurzeszyn/Nowy Dwór/Wołucza/Raducz

data: 24/25 marca 1943

kontekst historyczny: II wojna światowa

 

24 marca 2023 przypada 80 rocznica dokonania udanego zrzutu materiałowego na zrzutowisko o kryptonimie „Jajo”.

Dziś to teren dwóch gmin, dwóch powiatów, ale kiedyś to był teren działalności oddziału POZ – Polskiej Organizacji Zbrojnej, która szybko znalazła się pod parasolem Armii Krajowej. Odziałem dowodził 28 letni Marian Gajdowicza ps. Wicek  z Raducza. Grupy tworzące jego odział powstawały  od 1940r. Działały w Raduczu, Budkach Raduckich, Studzianku, Gołyniu, Chszczonowicach, Nowym Dworze, Kurzeszynie, Wołuczy.

Karol Zwierzchowski pisał „ Gajdowicz był świetnym organizatorem. Wzbudzał zaufanie i szybko nawiązywał przyjacielskie stosunki”

Ta historię podzieliliśmy  ma dwie części: ZRZUT i ARESZTOWANIA. Dziś przedstawimy pierwszą część, czyli ZRZUT

 

POCZĄTEK

Zrzuty:  ludzi w tym przede wszystkim Cichociemnych , sprzętu i pieniędzy do okupowanej Polski odbywały się dzięki współpracy Wydziału VI Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie z Polską Sekcją brytyjskiego Special Operations Executive  (SOE) oraz dzięki służbie lotników polskich, brytyjskich i in. w lotniczych jednostkach specjalnego przeznaczenia.

Samoloty startowały w ramach tzw Sezonów operacyjnych, każdy z nich miał swój kryptonim:

W sezonie „Intonacja”  wystartowało 65 samolotów (49 załóg polskich, 16 brytyjskich), 42 wykonały zadanie (29 polskich, 13 brytyjskich). Stracono 6 samolotów, poległy 3 załogi. 17 samolotów zawróciło lub nie odnalazło placówki odbiorczej.

Samoloty startowały wówczas z lotniska Tempsford w Wielkiej Brytanii na określone, wcześniej przygotowane placówki odbioru zrzutów.

WYBÓR MIEJSCA ZRZUTU


Marian Gajdowicz pod koniec 1942 roku dostał polecenie zorganizowania akcji odbioru zrzutu broni z samolotu z Londynu.

„Była to luźna rozmowa” – Marian Gajdowicz

Otrzymał rozkaz od rotmistrza Jerzego Chromińskiego ps. Kulesza przygotowania terenu i ludzi. Teren miał być płaski, równy, bez zabudowań, o powierzchni 1500x2000m.  Początkowo sugerowano mu organizację zrzutowiska na poligonie wojskowym w Raduczu. Marianowi Gajdowiczowi nie podobało się to miejsce. Za blisko był poligon, gdzie stacjonowało niemieckie wojsko.

Józef Kobyłecki i Jan Pięcek z Kurzeszyna zasugerowali dowódcy pola wioski Kurzeszyn zamiast Raducza.

 „Byłem oczarowany trafnością wyboru….” – Marian Gajdowicz





 

ODBIÓR RADIOSTACJI

Następnym ważnym krokiem w przygotowaniach był odbiór radiostacji. Marian Gajdowicz według swoich wspomnień[1] pojechał rowerem przez Mszczonów, Radziejowicę, Kuklówkę do Grodziska Mazowieckiego, a stamtąd kolejką EKD do Warszawy na ul Towarową, gdzie odebrał radio do odbioru sygnałów z Londynu.  Nie było to zwykłe radio, tylko  aluminiowa skrzynka z odchylaną pokrywą, gdzie znajdowały się wszystkie podzespoły i akcesoria oraz instrukcja obsługi. Wojskowe aparaty były stale doskonalone, za najlepszy uznany był model AP-5 o maksymalnym zasięgu do 1,5 tys. km! Radiostacja pracowała w zakresie 12-14 MHz,

Bardziej szczegółowy opis tej drogi znajdziecie w książce „Polowanie na wilka” autorstwa Mariana Gajdowicza.

W Kurzeszynie radio było ukryte w stodole u Józefa Kobyłeckiego, gdzie był punkt zbiórek i kontaktów.

Komenda Główna AK nadała zrzutowisku w Kurzeszynie Kryptonim „Jajo”

Sygnałem do wyjścia na akcję odbioru zrzutu była nadawana przez radio BBC z Londynu  piosenka „Podkóweczki, dajcie ognia”

 

SZCZEGÓŁOWY PLAN ODBIORU ZRZUTU MARIANA GAJDOWICZA

Przygotowania do zrzuty trwały krótko – nie całe 3 miesiące.

1.       Wyznaczenie ludzi bezpośredniego odbioru zrzutu:

Józef Kobyłecki, Piotr Kobyłecki, Jan Pięcek, Józef Pięcek, Marcin Jakubowski, Jan Papież, Jan Polowczyk, Józef Zbirosz, Franciszek Pietrzyk, Stanisław Pietrzyk.

 

2.       Wyznaczenie punktów obserwacyjnych

Na środku wsi za stodołą u Kobyłeckich rosła lipa, po wycięciu części gałęzi na wierzchołku przygotowano punkt obserwacyjny. (Józef Kobyłecki został na obserwacji wsi) Drugi znajdował się w zagajniku Potrzebowskich, między Rossochą, a zrzutowiskiem. Trzeci na górce w odległości 250 m od zagajnika. Wyznaczeni obserwatorzy mieli umówioną sygnalizacją świetlną powiadamiać, o zbliżaniu się Niemców.

 

3.       Wyznaczenie Ubezpieczenia zbrojnego akcji odbioru zrzutu:

Na skrzyżowaniu dróg Nowy Dwór Wołucza Skierniewice, Rawa Maz.  mieli się zająć miejsce:

Tadeusz Jaśkiewicz i Antoni Sas z Raducza,

bracia Koziarscy z Budek Raduckich,

Szymon Zygmuntowski z Nowego Dworu oraz

dwóch chłopaków z Nowego Dworu, których nazwisk nie udało nam się ustalić.

 

W Raduczu czuwał Władysław Kwapisz, którego zadaniem było podpalenie sterty, gdyby w tym czasie ruszyło Niemieckie wojsko.

 

Od strony Rawy Maz. ubezpieczeniem miał zająć się oddział partyzancki Stanisława Sawickiego ps. Lerman.

 

4.       Delegacji

Do Kurzeszyna w marcu przyjechali delegaci Józef Galik ps Lucek ze Skierniewic oraz Wturowski ps. Lelewel z Warszawy, który był specjalistą od technicznej strony odbioru zrzutu.

 

 

ZRZUT

 

Zrzut, a może dwa zrzuty? W książkach znajdziemy dwie różne daty zrzutu w Kurzeszynie. Czy odbył się on 18? Czy może 24 marca 1943?

 Radio BBC piosenkę „Podkóweczki dajcie ognia” dla Kurzeszyna nadało przynajmniej dwukrotnie.

Ostateczne rozwiązanie tego dylematy znajdujemy w  „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizatora lotniczych przerzutów do Polski znajdujemy notatki.

 

„16-20.marca 1943

Lot Nr.: 48/62, ekipa BEAM, ludzie: Kanarek i 2, (…) 6 paczek: 01, 02, 03, 04, PLT, R., placówka zasadn. Mewa, zapas. Jajo, nawigator por. obs. Polkowski, załoga polska, start godz. 17.50

Lot 48/62 wykonany całkowicie na plac. Mewa, Placówka Mewa mieściła się 12 km od Opoczna

24 marca 1943

Lot Nr.: 56/71, STONE, (…) 6 paczek: 01, 02, 03, 04, PLT, R., placówka zasadn. Jajo, nawigator squ/ldr. Boxer, załoga brytyjska, start godz. 17.10

25.III. – w/g relacji nawigatorów: – loty 51/68, 55/70, 56/71, 57/72 zostaly wykonane na 2568 [placówki odbiorcze]”.[2]

 

„8 chłopaków z Kurzeszyna wraz z Marianem Gajdowiczem i Wturowskim o godz 22.00 poszli na teren zrzutowiska. Po północy usłyszeli ryk olbrzymich silników. Chłopcy byli ustawieni w strzałę z latarkami. W jednym ręku mieli białą, w drugiej czerwoną latarkę. Wturowski zamrugał trzyktotnie światłem czerwonym. Samolot odpowiedział mu takim sygnałem i zawrócił nad Wołuczą. Dokonał zrzutu ośmiu spadochronów z zasobnikami. Każdy pojemnik dźwigało czterech mężczyzn. Miały długość 200 cm, a szerokość 50 cm.. Każdy z uczestników miał ze sobą szpadel, dlatego zakopanie skrzyń poszło szybko.  Ładunek zakopano na polu Józefa Paprockiego. Pięcki mieli ze sobą lekkie brony czym rozplantowali pole. Żeby nie było śladów.”[3]






 

ZAWARTOŚĆ ZRZUTU

W odebranym zrzucie znajdowała się broń, wyposażenie, pas ze złotymi monetami, pieniądze oraz znaczki propagandowe – antyhitlerowskie tzw. Motylki. Pieniądze i pas ze złotem zostały zabrane przez „Lelewela” do Skierniewic, a następnie odesłane do Komendy Głównej AK w Warszawie.

Grzegorz Rutkowski w artykule  „Środki pieniężne przerzucone drogą lotniczą dla Polskiego Państwa Podziemnego” napisał „w marcu 1943 r. zrzucono 700 tys. sfałszowanych złotych, aby AK mogła ocenić jakość ich wykonania w Anglii. Sfałszowane pieniądze ocenione zostały jako nienadające się do wprowadzenia do obiegu.” [4]

 

 

PO ZRZUCIE

Rano gospodarz Józef Paprocki zabronował całe pole i posiał owies. Do Kurzeszyna przyjechał oddział żandarmerii i wojska z Raducza około 180 osób. Zaczęli przeszukiwać las i przepytywać mieszkańców Kurzeszyna Rosochy, Wołuczy, Niwnej. Okazało się jednak, że ktoś w Wołuczy zauważył spadające spadochrony i zameldował sołtysowi, a ten przekazał tą wiadomość żandarmerii.[5]

Sołtys za swoją nadgorliwość dostał 100 batów od Józefa Gałki ps. Kędzior, który pochodził  z Rzędkowa, a należał wówczas do oddziału Sawickiego ps Lerman.

Po około tygodniu pojemniki zostały wykopane i przeniesione  pomiędzy pola Kocika i Kobyłeckiego bliżej wsi Kurzeszyn. Pietrzyk przygotował specjalną skrzynię i w maju  na rozkaz majora Wiktora Janiszewskiego ps. Dębicz (późniejszego dowódcy obwodu Sroka) wszystko zostało złożone do jednej skrzyni i zakopane w ogrodzie Józefa Kobyłeckiego, a Maria Kobyłecka posadziła w tym miejscu porzeczki. 


 

TRANSPORT BRONI

Według Karola Zwierzchowskiego w  końcu czerwca 1943r. Komendant Obwodu Skierniewice zadecydował o zabraniu broni z Kurzeszyna w bezpieczniejsze miejsce. Podchorąży Wiesław Konstanciak ps. Bonawentura z żołnierzami z Oddziału Specjalnego ze Skierniewic na wozie przykrytym obornikiem przewieźli skrzynie do gospodarstwa kapitana Dominika Bindera ps. Donjan – kwatermistrza obwodu Sroka. Wóz oznakowany był tabliczką z fikcyjnym nazwiskiem – Wincenty Kroc.[6]

Kolejny opis transportu broni przekazał w swoich wspomnieniach Bolesław Kieresiński ps Łukos, który twierdził, [7]że otrzymał polecenie przygotowania przetransportowania części broni zrzutowej z Kurzeszyna od majora Wiktora Janiszewskiego ps Dębicz. Według Kieresińskiego część broni z Kurzeszyna została przewieziona przez samego Dębicza zaprzęgiem konnym Iwanka z Nowego Dworu do majątku Zazdrość koło Suliszewa. Działo to się 16. Czerwca 1943r. Broń została ukryta w dołach po ziemniakach i przykryta słomą. Z majątku Zazdrośc broń miała być wywieziona bardzo wczesnym rakiem 29. Czerwca. Właściciel majątku Wilewski ps Pastor miał wydać broń tylko osobie, która okaże się połową kartki z napisem Ranek. Wykonanie zadania powierzono Marianowi Pytlarzowi ps. Krakus – plutonowemu policji granatowej i Kazimierzowi Pawłowskiemu ps. Zaręba. Do przewozu użyto ogumionego wozu Eugeniusza Wójcickiego ze wsi Zator ps. Wrocisz.  Oni wyruszyli z Puszczy Mariańskiej do Zazrości po ładunek.  Z powrotem do Puszczy jechali tą samą drogą. Zasobniki były zakryte słomą, na niej koc , a na kocu rower Pytlarza. Trasę przez Suliszew, Kamion i Karczemki przejechali szczęśliwie. Około 7.00 na moście koło kapliczki przed Puszczą Mariańską zobaczyli żandarmów. Pytlarz nie tracąc głowy kazał zatrzymać się Pawłowskiemu naprzeciwko posterunku policji granatowej, zdjął rower i spokojnym krokiem udał się na posterunek, a Pawłowskiemu kazał jechać dalej. Widzący tą scenę żandarmi, nie zatrzymali Pawłowskiego, który dowiózł drogocenny ładunek do tzw. „Senatorówki”. Następnie broń trafiła do tajnego magazynu broni w tutejszym kościółku, którym opiekowali się chłopaki z oddziału Sabotażowo dywersyjnego pod powództwem Łukosa. Pytlarz i Pawłowski za tą akcję otrzymali awans.

 

PODSUMOWANIE

 Jan Jaźwiński wspomina, że zrzuty z sezonu Intonacja były bardzo dobrze przygotowane. W Kurzeszynie zrzucono 4 zasobniki, 4 paczki. Lot trwał 12 godz. i 55 minut.[8] Był to jeden z nielicznych zrzutów wykonanych z obsadą brytyjską. Dla dowódcy eskadry Boxera, to był 6 i ostatni lot do Polski. Depeszą do Polski potwierdzono odbiór zrzutu w całości.

Jeszcze podczas dalszego transportu broni nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń. Mamy nadzieję, że uda nam się w przyszłości dotrzeć do wszystkich rodzin osób biorących udział w tej akcji. Chcemy zebrać zdjęcia i przywrócić im pamięć, opracować biogramy.

To wydarzenie powinno być wspominane również w Nowym Dworze, albo obchodzone wspólnie. Dlatego serdecznie dziękujemy Kurzeszowianom , a szczególnie Przemysławowi Salomonowi za zaproszenie na obchody 80 rocznicy akcji na zrzutowisku Jajo w tutejszej Bibliotece Publicznej.

2 lipca planujemy udostępnić drugą cześć tych wydarzeń czyli Aresztowania.

 



[1][1][1] Marian Gajdowicz „Polowanie na wilka i inne polowania”

[2] Jan Jażwiński „Dziennik czynności” Dramat dowódcy

[3] Wspomnienia Jana Polowczyka

[4] SPP, OVI, A421, k. 171, 173. Młynarki zrzucono w paczkach na kosze „Jawor”, „Jajo”, „Gęś”, „Smok

Grzegorz Rutkowski  Środki pieniężne przerzucone drogą lotniczą dla Polskiego Państwa Podziemnego

[5] Wspomnienia Jana Polowczyka

[6] Karol Zwierzchowski „Skierniewice w czasie II wojny światowej”

[7] Feliks Waszczykowski Janusz Kłopotowski „Batalion Dworek”

[8] „Lotnicze wsparcie dla Armii Krajowej”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Działalność Armii Krajowej na terenach dzisiejszej gminy Nowy Kawęczyn, ze szczególnym uwzględnieniem okolic Trzcianny.

  Dzień Patrona Szkoły Podstawowej w Trzciannie,   14.02.2024     Działalność Armii Krajowej   na terenach dzisiejszej gminy Nowy Kawęczyn, ze szczególnym uwzględnieniem okolic Trzcianny.   GMINA DOLECK W STRUKTURZE ARMII KRAJOWEJ OBOWODU SROKA Po reorganizacji w Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), w końcu 1941r. obszar warszawski został podzielony na okręgi i podokręgi. Podokręg składał się z obwodów. Obwód skierniewicki otrzymał kryptonim (nazwa używana dla ukrycia prawdziwego znaczenia) SROKA Obwód „Stroka” został podzielony na 3 rejony: Rejon I – Skierniewice, część gminy Dębowa Góra, Skierniewka Rejon II – gm. Doleck(dziś Nowy Kawęczyn) gm. Korabiewice, gm. Grzymkowice Rejon III – gm. Głuchów, gm. Słupia, część gm. Dębowa Góra i Skierniewka Komendantem (dowódcą) Rejonu II był major   Wiktor Janiszewski pseudonim „Dębicz”, a zastępcą Feliks Waszczykowski pseudonim „Wrzos” Od lipca 1943 Wiktor Janiszewski został dowódcą całego Obwodu SROKA. W tym czasie zmieniły

Lipiec 1944 Umocnienia znad Rawki

W lipcu 1944 zamiast żniw Niemcy zaczęli na masową skalę organizować budowę umocnień.  Od tego czasu gmina Nowy Kawęczyn przeorana została pozycjami strzeleckimi, przeciwczołgowymi i bunkrami. W sumie po wojnie oszacowano, że powstało 46 km rowów przeciwczołgowych i 17 km pozycji strzeleckich. Ciągnęły się od Kurzeszyna, Nowego Dwory, Starej Rawy po Suliszew i Kamion. To była więc dramatyczna inicjatywa logistyczna w przededniu końca II wojny światowej. Do ich kopania powołano 4 obozy pracy przymusowej. Zorganizowane one zostały w Nowym Dworze, Starej Rawie, Kamionie i Suliszewie. Według dokumentów powojennych, w każdym z nich do 1945r przebywało ok. 6000 osób. Do przymusowej pracy przy ich kopaniu, a także budowy umocnień i bunkrów kierowani byli przede wszystkim ludzie z okolicznych wsi. Średni czas pracy przy kopaniu okopów wynosił 180 dni/osoba. Niejednokrotnie kopało kilka osób z gospodarstwa, po 20-40 osób  ze wsi. Szkody zostały spisane już maju 1945r. przez spe