Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Rok 1864 - data ważniejsza niż Bitwa pod Grunwaldem, choć mniej znana

Powstanie styczniowe, o tym mogliście już kiedyś słyszeć, że klęska, że wywózki na Sybir, że koniec autonomii Królestwa Polskiego, że konfiskaty majątków szlacheckich itd. Mnóstwo tragedii i jeden "kwaśny sukces", bo dany z ręki cara - koniec PAŃSZCZYZNY . Kiedy dziś to czytasz i jesteś mieszkańcem gminy Nowy Kawęczyn, to statystycznie masz bardzo niską szansę być członkiem arystokratycznej, czy tylko szlacheckiej rodziny. Może byś chciał? Może nawet tak się czujesz, bo jak śmieją się Rosjanie "w Polsce mieszkają same Pany. Mówią o sobie Pani Ania, Pan Paweł, pani woźna, pan dyrektor itd". Marne szanse. Jesteś dzieckiem chłopskim i najprawdopodobniej, nie umiesz być z tego dumny.  Dziś łatwo Ci powiedzieć, że to nie ma znaczenia! Wówczas kim się urodziłeś, miało znaczenie fundamentalne!  To w 1864r. Twoi przodkowie dostali od historii los na loterii, który upodmiotowi ich w przyszłości. Wtedy mogli tego jeszcze nie wiedzieć. Ale to, że potrafisz ten tekst p

Był rok 1828 powstała parafia ewangelicka w Rawie Mazowieckiej - centrum duchowe przybyszy

Minęło około dwudziestu lat od przybycia pierwszych osadników niemieckich i założeniu pierwszych kolonii w Królestwie Polskim. Zaczęły powstawać kolejne wsie ewangelickie. W 1820r. została założona osada przemysłowa, dziś bardziej znana jako miasto Łódź. W 1833r obok prężnego ośrodka przemysłowego jakim są Wiskitki(kto pamięta jej świetność?), powstaje osada fabrykancka Francuza Philippe de Girard. Dziś znana bardziej jako Żyrardów. Niewielu dziś pamięta, że wspaniałość Żyrardowa budowali dużej mierze osadnicy czescy. A tym czasem do nas również zaczęli napływać kolejni osadnicy. Przybyli między innymi do Raducza, Frampola, Brzozowa. W naturalny sposób zrodziła się potrzeba wzajemnego poznawania się. Postała potrzeba organizacji własnej parafii ewangelickiej. W naturalny sposób wybór padł na Rawę Mazowiecką. Ona stała się centrum duchowym przybyszy. Dlaczego Rawa Mazowiecka, a nie Skierniewice? - zapytacie Wówczas Rawa Maz była siedzibą powiatu Rawskiego, była miastem dużo

2018 Franciszkany - cmentarz ewangelicki, a własciwie to co zostało plus śmieci

A na koniec słowo, w sprawie śmieci. Zdjęć Wam oszczędzę, bo mam naiwną i szczerą nadzieję, że te śmieci znikną wcześniej niż za 500 lat. To nie są śmieci, które ktoś tam wyrzucił, bo jest idiotą i pomylił cmentarz i jego okolice z wysypiskiem. Te śmieci są podpisane. Należą do okolicznych właścicieli pol i lasów. Prywatnie, mniej lub bardziej sympatycznych, jednak ludzi. Mozolnie były przez lata przywożone przy okazji sezonowych robót. Kilogramy butelek po wodzie, piwie, opakowania po nawozach. Wypalone znicze na tym tle nie wyglądają źle. No co? Wstyd! No co? Żenada! Wiele w kwestii porządku zmieniło się na wiejskich podwórkach, teraz czas na własne pola i las kochani sąsiedzi! Obciachem jest takie śmiecenie, a nie sprzątanie.  

Jest rok 1800. Osadnicy niemieccy - Początek

Osadnicy niemieccy - ta historia dopiero czeka na opowiedzenie Jest rok 1800. Zaczyna się XIX w.Dla tych który nie uważali na lekcjach historii: Polska jest pod zaborami. Obszar współczesnej gminy Nowy Kawęczyn jest pod zaborem rosyjskim. Istnieje szlachecka własność ziemska, chłopi nie maja prawa do ziemi. Zmuszeni są do odpracowywania pańszczyzny. Nie istnieje powszechna edukacja. Niektórzy pomyślą, że fajnie, bo do szkoły mało kto chodził. Wydawałoby się względny spokój. Nauczyciele omijają ten czas, bo o czym tu mówić. A tym czasem w Europie jest to czas ruchu, zmiany, nadciąga czas postępu.  Nasi zaborcy podpisują ze sobą porozumienie, o współpracy. Dla Królestwa Polskiego otwiera się szansa na ściągnięcie osadników. Pierwszy pomysł był prosty. Ściągnąć ludzi na tereny niezamieszkałe.  Pierwsza fala  osadników dostała ziemie na własność, zwolnienie z podatków i służby wojskowej. Pierwsi osadnicy byli rolnikami.  Tylko czy tu były jakieś tereny niezamieszkałe? Z

Sprawiedliwa wśród narodow świata - z Nowego Kawęczyna

Poniżej zacytuję Wam historię, która znalazła miejsce na kartach wielkiej historii. Wydarzyła się tu, a tu jest zupełnie nieznana.  O byciu człowiekiem, o dramacie wojn y, a przede wszystkim, o  naszej niepamięci. O ilu Mariach jeszcze nie pamiętamy? Dobro dzieje się po cichu. Maria Walewska Wieprzkowicz przed wojną jeździła do Warszawy do Józefa i Stefy Rosen zweigów – jako niania zajmowała się ich synkiem, Szmuelem, którego nazywano Ludwikiem. Potem przeprowadziła się do Nowego Kawęczyna, wsi pod Skierniewicami. W czasie okupacji  Rosenzweigowie ponownie nawiązali z nią kontakt – trafili do getta warszawskiego i chcieli urat ować dziecko. Maria zgodziła się przyjąć chłopca i zabrała go na wieś. Tam przedstawiała go jako swojego krewnego. Zabierała Szmuela na msze do kościoła w Starej Rawie, zapisała go do szkoły. Miał jasne włosy i niebieskie oczy. Powoli przyzwyczajał się do wiejskiego życia i nowej tożsamości. Nie wiedział, co dzieje się z jego rodzicami. Pewnego dnia p