Przejdź do głównej zawartości

Frankwilt Frankenfeld Franciszkany

Franciszkany - wieś w gminie Nowy Kawęczyn ciągnie się równolegle do drogi Skierniewice - Rawa Mazowiecka.  Żeby ją odwiedzić, należy specjalnie skręcić ze ścieżki rowerowej.  Leży trochę z boku, ma charakter uporządkowanej ulicówki, o jakie na Mazowszu nie trudno. W tych zabudowaniach ukrywa się ciekawa historia jej powstania. Historia ludzi i miejsc, po wojnie przemilczana, bo kojarzyła się z Niemcami. Dziś zapomniana, bo jej bohaterowie byli analfabetami, którzy nie zdołali jej napisać.

Dziś tą wieś znamy pod nazwą Franciszkany. Mało kto wie, że w swojej długiej historii jako nieliczna z miejscowości kilkukrotnie zmieniała swoją nazwę. Pierwszą nazwą nowej wsi powstałej na szlacheckich pustkach dóbr Strzyboga była nazwa Frankwilt. W dokumentach znajdziemy również Franciszków gm. Trzcianna, Frankenfeld.

Nowy początek, nowe zasady,  
Wieś została erygowana w 1821r kontraktem osadniczym podpisanym przez ówczesnego właściciela dóbr Trzcianna i części dóbr Strzyboga Adamem Trzcińskim, a grupą osadników. Co znaczyło ni mniej ni więcej, tylko tyle, że na jego mocy powstanie nowa wieś, w miejscu, gdzie do tej pory nie było nic. Nowa wieś powstała między gruntami należącymi do Strzybogi, Rzędkowa i Kawęczyna.

W kontrakcie osadnicy dostali prawo wykarczowania lasu i lokacji nowej wsi. Dziedzic przekazał również grunt pod cmentarz, szkołę i karczmę. Cmentarz zachował się do naszych czasów. O szkole pamiętają mieszkańcy i są jej liczne ślady w dokumentach. Umiejscowienie karczmy jest jednak dziś zagadką.  Osadnicy zostali zobowiązani również do wytyczenia drogi prowadzącej do nowej wsi od drogi Skierniewice - Rawa Mazowiecka.

Osadnicy wieś budowali w większości za własne pieniądze i własnymi siłami. Za ciężar budowy wsi na tzw surowym korzeniu ziemię dostali na własność, ale musieli za jej posiadanie odprowadzać dla dziedzica tzw czynsz.  Zostali również zwolnieni z części podatków i opłat na rzecz dziedzica, którymi obarczeni byli chłopi w innych okolicznych wsiach.  Jedyny podatek zapisany w kontrakcie to propinacyjny, czyli zobowiązanie zakupu określonej ilości alkoholu na głowę mieszkańca wsi z karczm należących do dworu. Czas tzw. lat wolnizny zapisany w kontrakcie wynosił pięć lat. Po tym czasie osadnicy i ich spadkobiercy zobligowani byli do płacenia tzw czynszu na rzecz dziedzica. W następnych latach często pisze się o nich w księgach parafialnych w Starej Rawie, czy Rawie Mazowieckiej, jako "czynszownicy".
Nie wywiązywanie się z płacenia czynszu wiązało się, z koniecznością spłaty zobowiązania przez rodzinę osadnika lub powrót ziemi do majątku dziedziaca. Jeżeli rodzina nie była wstanie zapłacić czynszu, w pierwszej kolejności ziemię spłacała wspólnota wiesi. Ziemia osadników mogła być również przedmiotem sprzedaży. Niejednokrotnie jednak mieszkańcy wsi mieli prawo pierwokupu, lub musieli się zgodzić na sprzedaż konkretnej osobie. Nabywca musiał uzyskać akceptację wsi, jako wspólnoty.

Nowa wieś, nowi sąsiedzi
W tamtych czasach inni chłopi w dobrach dziedzica byli przywiązani do  ziemi. Byli jego własnością. Nie była to tylko kwestia odrabiania zw pańszczyzny, ale także jej konsekwencji, czyli braku wolności osobistej. Wolność osobista była więc przywilejem osadników. W tym wypadku grupy przybyszów z okolicznych kolonii.   Franciszkany były drugim lub nawet trzecim przystankiem w szukaniu swojego miejsca na ziemiach Królestwa Polskiego.

Nowo założona wieś posiadała pewną autonomię. Przed dworem występowali jako wspólnota.  Sołtys był przedstawicielem wsi. Był wybierany pośród mieszkańców.
Dziś nas to nie dziwi, ale wówczas to był eksperyment, nowość.Osadnicy podlegali również bezpośrednio władzy państwowej, a nie dziedzicowi.

Niemym świadkiem historii jest opuszczony cmentarz umiejscowiony za wsią. Mieszkańcy wsi nazywają go niemieckim. Chociaż jest to w obliczu dokumentów z archiwum dużym nadużyciem. Cmentarz jest na pewno cmentarzem ewangelickim. Ważne podkreślenia jest, że wszystkie dokumenty dotyczące Franciszkan z XIX w.  pisane są w języku polskim. Kontrakt również był spisany jedynie po polsku i tak został odczytany stronom.

Kim więc byli więc osadnicy zakładający Frankwilt?
Przypomnijmy, że w tamtym czasie byliśmy w Królestwie Polskim, pod zaborem rosyjskim.
W metrykach kościelnych znajdziemy odwołania, że przybyli z terenów Ślaska, Wielkiego Księstwa Poznańskiego, terenów będących pod zaborem pruskim. Żaden z osadników założycieli nie umiał pisać. W dokumetach podpisywali się krzyżykami. Żaden z nich nie nazywał się Polakiem, ani Niemcem, bo takie kategorie wówczas wśród chłopów jeszcze nie istniały. Z wyznania byli w większości protestantami, chociaż jeden z nich podkreślał, że z wyznania był katolikiem. Przybyli z terenów zaboru pruskiego. Część z nich szukała szczęścia i szansy lepszego życia w Królestwie polskim, część dotknęły tzw rugi pruskie. Jeszcze inni uciekali przed przesladowaniami i wojną, która dotykała tereny współczesnych Niemiec.

 
Albert Breyer, niemiecki kulturoznawca i nauczyciel wiele lat mieszkający w Koluszkach i Żyrardowie określał Franciszkany jako wieś, w której mieszkają ludzie mówiący po niemiecku. Dla niego ani Franciszkany, ani pobliski Strobów nie byli wsiami niemieckimi. Wyraźnie to podkreśla. Obok siebie szybko zaczęli mieszkać  rolnicy mówiący dwoma językami. Nigdy bowiem, nie była ona to grupa zupełnie niemiecka. We wsi szybko zamieszkali miejscowi chłopi. Ziemia osadników była łakomym kąskiem. Obok siebie mieszkali od początku katolicy i ewangelicy, z czasem ludzie, którzy uważani się za Polaków i za Niemców, bez względu na wyznawaną religię.  To teraz my próbujemy nadawać im  etykiety. Oni sami, nam tego opowiedzieć już nie mogą.

Byli analfabetami, rolnikami, którzy przybyli tu w wierze, za lepszym jutrem. Zaczęli wszystko od zera.  Założyli wieś i zniknęli z kart naszej lokalnej historii.

Nasz artykuł ukazał się w "Głosie Skierniewic" 03-04-2019

elektroniczne wydanie artykułu: https://eglos.pl/aktualnosci/item/31674-frankwilt-frankenfeld-wreszcie-franciszkany

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Działalność Armii Krajowej na terenach dzisiejszej gminy Nowy Kawęczyn, ze szczególnym uwzględnieniem okolic Trzcianny.

  Dzień Patrona Szkoły Podstawowej w Trzciannie,   14.02.2024     Działalność Armii Krajowej   na terenach dzisiejszej gminy Nowy Kawęczyn, ze szczególnym uwzględnieniem okolic Trzcianny.   GMINA DOLECK W STRUKTURZE ARMII KRAJOWEJ OBOWODU SROKA Po reorganizacji w Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), w końcu 1941r. obszar warszawski został podzielony na okręgi i podokręgi. Podokręg składał się z obwodów. Obwód skierniewicki otrzymał kryptonim (nazwa używana dla ukrycia prawdziwego znaczenia) SROKA Obwód „Stroka” został podzielony na 3 rejony: Rejon I – Skierniewice, część gminy Dębowa Góra, Skierniewka Rejon II – gm. Doleck(dziś Nowy Kawęczyn) gm. Korabiewice, gm. Grzymkowice Rejon III – gm. Głuchów, gm. Słupia, część gm. Dębowa Góra i Skierniewka Komendantem (dowódcą) Rejonu II był major   Wiktor Janiszewski pseudonim „Dębicz”, a zastępcą Feliks Waszczykowski pseudonim „Wrzos” Od lipca 1943 Wiktor Janiszewski został dowódcą całego Obwodu SROKA. W tym czasie zmieniły

Lipiec 1944 Umocnienia znad Rawki

W lipcu 1944 zamiast żniw Niemcy zaczęli na masową skalę organizować budowę umocnień.  Od tego czasu gmina Nowy Kawęczyn przeorana została pozycjami strzeleckimi, przeciwczołgowymi i bunkrami. W sumie po wojnie oszacowano, że powstało 46 km rowów przeciwczołgowych i 17 km pozycji strzeleckich. Ciągnęły się od Kurzeszyna, Nowego Dwory, Starej Rawy po Suliszew i Kamion. To była więc dramatyczna inicjatywa logistyczna w przededniu końca II wojny światowej. Do ich kopania powołano 4 obozy pracy przymusowej. Zorganizowane one zostały w Nowym Dworze, Starej Rawie, Kamionie i Suliszewie. Według dokumentów powojennych, w każdym z nich do 1945r przebywało ok. 6000 osób. Do przymusowej pracy przy ich kopaniu, a także budowy umocnień i bunkrów kierowani byli przede wszystkim ludzie z okolicznych wsi. Średni czas pracy przy kopaniu okopów wynosił 180 dni/osoba. Niejednokrotnie kopało kilka osób z gospodarstwa, po 20-40 osób  ze wsi. Szkody zostały spisane już maju 1945r. przez spe

Wydarzenie: Zrzut broni na polach Kurzeszyna – zrzutowisko „Jajo”

  Wydarzenie: Zrzut broni na polach Kurzeszyna – zrzutowisko „Jajo” Miejsce: Kurzeszyn/Nowy Dwór/Wołucza/Raducz data: 24/25 marca 1943 kontekst historyczny: II wojna światowa   24 marca 2023 przypada 80 rocznica dokonania udanego zrzutu materiałowego na zrzutowisko o kryptonimie „Jajo”. Dziś to teren dwóch gmin, dwóch powiatów, ale kiedyś to był teren działalności oddziału POZ – Polskiej Organizacji Zbrojnej, która szybko znalazła się pod parasolem Armii Krajowej. Odziałem dowodził 28 letni Marian Gajdowicza ps. Wicek   z Raducza. Grupy tworzące jego odział powstawały   od 1940r. Działały w Raduczu, Budkach Raduckich, Studzianku, Gołyniu, Chszczonowicach, Nowym Dworze, Kurzeszynie, Wołuczy. Karol Zwierzchowski pisał „ Gajdowicz był świetnym organizatorem. Wzbudzał zaufanie i szybko nawiązywał przyjacielskie stosunki” Ta historię podzieliliśmy   ma dwie części: ZRZUT i ARESZTOWANIA. Dziś przedstawimy pierwszą część, czyli ZRZUT   POCZĄTEK Zrzuty:   ludzi w tym p